niedziela, 20 września 2015

Bushidō - Droga wojownika

Japonia to kraj bardzo interesujący. Historia, kultura, mentalność - coś tak odległego i często niezrozumiałego dla przeciętnego Europejczyka, a jednocześnie wzbudzającego ciekawość. Z kolei u ludzi "nieprzeciętnych" ciekawość przeradza się w chęć zdobywania wiedzy na dany temat. To co podziwiam w Japończykach to ich waleczność, honor i konkretne, bardzo bezpośrednie podejście do życia. Skąd to się wzięło? Z najzwyklejszej normalności. Wspomniane wcześniej wartości były kiedyś niemalże na całym świecie czymś zwykłym, nienadzwyczajnym. Przez wieki niestety w wielu kulturach zatarły się, zniknęły. Na ich miejsce weszły kłamstwo, chciwość i zazdrość. Jednakże nie w Japonii. Stare zasady i wartości za nimi idące choć niezapisane, to zawarte zostały w kodeksie zwanym Bushido - Drodze wojownika. Kodeksie, który zacząłem studiować i który pokrywa się pod wieloma względami z moim systemem wartości.

Tym samym zaczynam serię wpisów dotyczących Bushido i tematów niejako "przyległych" do niego.





Na początek ogólnie, o samym Bushido, jego historii i zasadach jakie w nim zawarto. 

Bushido tłumaczy się na język polski jako "powinność" czy "moralność", ale też "droga wojownika". I jest to tłumaczenie bardzo trafne ponieważ zasady zawarte w kodeksie dotyczyły klasy wojowników -  Samurajów. Rozwijał się od czasów panowania w Japonii feudalizmu i zakończył po tak zwanej restauracji Meiji (o której m.in w innym wpisie) likwidującej podział klasowy.

Zasady zawarte w Bushido pomagały samurajom samodoskonalić się tak fizycznie jak i psychicznie. Określały stosunek do swojego władcy i innych klas społecznych. Kodeks zawiera w sobie elementy zen, buddyzmy, konfucjanizmu oraz rodzimej religii japońskiej - shinto. 

Z shinto zaczerpnięto umiłowanie dla przyrody i rodzimej ziemi oraz szacunek wobec przodków. Religia ta ukształtowała w Bushido dwa pojęcia - patriotyzm oraz wierność suzerenowi. 

Z buddyzmu a zwłaszcza Zen przyswojono zasadę surowej i bezwzględnej samokontroli którą osiągano dzięki medytacji. W transie samuraj wyciszał swój umysł, "poznawał" go i odnajdywał tym samym wyjścia z trudnych sytuacji.


Z konfucjanizmu przejęto zasady takie jak wypełnianie zobowiązań moralnych, posłuszeństwo swemu władcy oraz obowiązek ciągłego samodoskonalenia się. Ze względu na ostatnią z wymienionych, samurajowie ogromną pogardą darzyli chłopów, których egzystencja była jednostajna, monotonna i niekonstruktywna, a więc i bezwartościowa.






Tak też przez wieki kształtował się etos samurajski, w którego zasadach określono podejście na różne wartości, które pokrótce wymienię w kolejnych akapitach. Tutaj należy wspomnieć, że Bushido kształtowało się w okresie feudalizmu i w związku z tym niektóre z zasad w moim rozumowaniu Drogi zostały wyeliminowane lub minimalnie zmienione. O tym jednak w kolejnym wpisie, teraz trzymać się będę ściśle tego co zawarto w kodeksie pierwotnie. 


Sprawiedliwość 

 "Prawość jest siłą wejścia bez wahania na drogę, którą wskazuje rozum, która każe umrzeć, gdy trzeba umrzeć, uderzyć, gdy trzeba uderzyć".

Niemniej, należy pamiętać, że sprawiedliwość nie była dla samurajów wartością najwyższą. Samuraj był przede wszystkim wierny poleceniom swojego pana, ale jednocześnie nie robił nic, co uznawał za niehonorowe. 

Odwaga

Samurajowie byli przede wszystkim wojownikami, odwaga i hartowanie swojego męstwa były więc bardzo ważne. Tchórzy wyszydzano i uznawano za ludzi gorszych. Czyny odważnych zapamiętywano na wieki. Samuraj gdy umierał, upadając starał się być zwróconym twarzą ku wrogom. 

Dobroć i współczucie

"Jeśli książę jest pełen cnót, ludzie lgną do niego, wraz z ludźmi przychodzi ziemia, z ziemią z kolei – bogactwo, a bogactwo da mu nagrodę za szlachetność ducha. Cnota więc jest korzeniem, a bogactwo pędem". - Konfucjusz.

Samurajowie darzyli również szacunkiem swoich wrogów, a więc i potrafili okazywać dobroć swoim wrogom. Jednakże tylko wtedy, gdy ci na to zasługiwali. Dla tchórzy i ludzi bez honoru nie było łaski. Za niegodnego współczucia uznawano człowieka, który się poddał. Kogoś, kto wolał żyć kosztem honoru. 


Mimo tej surowości, samurajów od dziecka wychowywano by byli wrażliwi na przyrodę i piękno. Wdrażano w nich również zmysł empatii. 


"Wojownik, który na zewnątrz nie okazuje odwagi, a w sercu nie nagromadzi tyle współczucia, żeby mu pierś rozrywało, nie będzie umiał przestrzegać prawdziwych zasad rzemiosła wojennego. Samuraje zaś, którzy na jednym ramieniu dźwigają lojalność i oddanie wobec pana, a na drugim odwagę i współczucie, a dźwigają je w dzień i w nocy, aż do bólu ramion – w wystarczającym stopniu wypełniają swoją powinność. Samuraj z samą tylko odwagą, bez współczucia, niechybnie przepadnie, i wiele znamy takich przypadków z dawnych i nowych czasów" - mnich buddyjki, Tannen


Uprzejmość


Samuraj winien być wzorowym członkiem społeczeństwa - kulturalnym, pomocnym i niezawadzającym innym jeśli nie jest to wymagane. Uprzejmość w Bushido jest ściśle powiązana z opisywanym już współczuciem. Charakterystyczne było dzielenie z kimś krzywdy. Np. gdy rozmawiając z kimś na ogromnym skwarze, nasz towarzysz nie posiada parasola by uchronić się przed słońcem, my posiadając takowy, odkładamy go na bok. Dziwne, nie?



Szczerość


Jest to wartość stojąca w Bushido wyżej od uprzejmości. Odnosiło się to również do relacji między wasalem a jego panem. Stawianie etykiety nad prawdą było piętnowane jako łudzenie pięknymi słówkami i potępiane. Wasal, który jedynie się przypochlebiał swemu panu, a nie ukazywał mu jego błędów, był piętnowany jako nei-shin, czyli lizus. Za szlachetne było uważane odwodzenie władcy od głupich kroków, nawet kosztem własnego życia, tzn. popełniając samobójstwo-protest, zwane kanshi


Innym przykładem jak ważna dla samurajów była prawdomówność, to ich pogarda do kupiectwa. Gdy zawierano transakcje, nie spisywano umów. Słowo dane przez jednego samuraja drugiemu, było największym gwarantem uczciwości. 


Samodyscyplina i samodoskonalenie się


Poprzez medytację i znajomość własnego "wnętrza" samurajowie potrafili zdyscyplinować tak swój umysł jak i ciało. 


"Na początku, kiedy człowiek traci oddech w biegu, jest to niemiłe. Ale jakże przyjemnie jest po takim biegu przystanąć. A jeszcze przyjemniej jest usiąść. Potem jeszcze milej jest położyć się. Ale najmilej jest wziąć poduszkę i porządnie się wyspać. Takie powinno być ludzkie życie. Człowiek powinien za młodu zdrowo się natrudzić, a potem po trochu dochodzić do spokoju".


"Skoro staliśmy się lepsi niż wczoraj, od jutra zacznijmy się doskonalić; przez całe życie, dzień po dniu, trzeba dążyć do perfekcji. To też nie kończy się nigdy".


 Dużą wagę przywiązywano również do wyglądu zewnętrznego:


"Pięćdziesiąt lub sześćdziesiąt lat temu samuraj każdego ranka brał kąpiel, golił przód głowy, wcierał pachnidło we włosy, obcinał paznokcie u rąk i nóg, ścierał pumeksem i wygładzał skórę stóp, starannie doprowadzał się do porządku, a już zwłaszcza zbroję i ekwipunek chronił przed rdzewieniem, odkurzał i pozostawiał lśniący i gotowy do użytku. [...] W każdej chwili masz być gotowy na śmierć, ale jeśli zostaniesz zabity w stanie ogólnego zaniedbania, będzie to dowód braku wcześniejszego przygotowania duchowego. [...] Jeśli nieustannie w swym życiu będziesz gotów na śmierć w walce i jako ktoś z założenia już martwy będziesz wypełniał służbę i doskonalił sztukę wojenną, to nie zagrozi ci hańba. Ci, którzy w ogóle o tym nie myślą, których treścią życia jest samolubne folgowanie pożądaniom, co krok okrywają się wstydem i w ogóle tego nie zauważają"


Kwintesencją samokontroli wśród samurajów, było rytualne samobójstwo, tzw. seppuku. O tym więcej w kolejnych wpisach.



Wierność i miłość


Wierność w Bushido stanowi najwyższą wartość. Prawdziwy samuraj bez względu na wszystko powinien być oddany swemu panu. W grę wchodziło również własne życie. Tyczyło się to również oddania ukochanej osobie. Mężczyzna, który nie jest w stanie poświęcić się dla kobiety, którą kocha to tchórz bez honoru.


Śmierć


Bushi wychowywano w pogardzie dla śmierci, aby mogli bez wahania wypełniać obowiązki wasala. Za piękne umieranie uznawano śmierć w bitwie lub samobójstwo – seppuku. 


W jednej z samurajskich przypowieści możemy przeczytać o żalącym się starcu:


 "Nawet jeśli ktoś wezwie mnie do bitwy, jestem już zbyt stary i nie mogę walczyć. Mimo to chciałbym wtargnąć konno w tłum wrogów i polec w walce. Przykro myśleć, że wkrótce umrę tak bezużytecznie".





Tradycja i pamięć o przodkach


Te wartości jak już wspomniałem zaczerpnięto z rodzimej religii Japończyków, czyli shinto. Podtrzymywanie pamięci o przodkach wśród samurajów. było bardzo ważne. Świetnie oddaje to fakt, że w czasie wojen jeśli na polach bitew nie stawały całe masy wojska, wojownicy z obu stron przed rozpoczęciem walki po kolei opowiadali sobie historię swoich rodów.


Pieniądze


Jak wspomniałem, samurajowie gardzili kupiectwem. Honorem była nieznajomość wartości danej monety. Gdy zaś po zmianie ustroju z feudalnego samurajowie otrzymywali zamiast ziemi obligacje, większość z nich nie poradziła sobie z finansowymi zawiłościami.




Na podsumowanie


Po wspomnianej restauracji Meiji zlikwidowano podział klasowy, jednak Bushido nie umarło. Pozostało w sercach Japończyków co świetnie oddaje przykład żołnierzy japońskich z czasów II wojny światowej. To czego cywilizacja zachodnia nie mogła pojąć i uznawała za barbarzyństwo, okrucieństwo i głupotę było tak naprawdę zasadami, które z od stuleci z pokolenia na pokolenie trwały i trwają do dziś w dumnym, choć nieco skrzywdzonym narodzie japońskim.


Powyższy tekst jest krótki i mimo wszystko bardzo ogólnikowy. Sam dopiero zacząłem studiować Drogę i mam nadzieję kroczyć nią. Kolejny wpis zamierzam poświęcić swojemu spojrzeniu na Bushido. Jak ja, Europejczyk, który nie żyje w czasach feudalizmu spogląda na niektóre zasady i jak do nich podchodzi. Daje to też początek mojemu dalszemu studiowaniu historii, kultury i mentalności Japończyków. Swoją nową wiedzą i spostrzeżeniami będę się dzielił tutaj, mając przy tym nadzieję, że zainteresuję tym choćby małe grono osób.


Pozdrawiam, Maćko.




sobota, 19 września 2015

Hotel dla samobójców

HaDeS


Dzisiaj chcę Was zapoznać bliżej z książką Jerzego A. Kozłowskiego. Hotel dla samobójców to "zbiór pięciu mrocznych, niepokojących opowiadań grozy". Pięć fantastycznych opowiadań, które były publikowane między innymi w "Fahrenheicie" czy antologii "City 1". 


Zbiór zaczyna się klimatyczną miniaturką „On”. Początkowo wydaje się być dziwaczną, bełkotliwą opowieścią narrator, która w ogóle nie ma sensu, jednak stopniowo okazuje się, że jest to opowieść dziecka w specyficzny sposób tłumaczącego sobie brutalną rzeczywistość, w której żyje.

Po przeczytaniu tej miniaturki, zostaliśmy wprowadzeni w mroczny klimat ogarniający ten zbiór opowiadań. Następnie ukazuje nam się opowiadanie zatytułowane właśnie "Hotel dla samobójców".
Głównym bohaterem jest Sebastian Rogowski - można powiedzieć, że jest życiowym przegrywem. Kobiety go nie chcą, ma marną pracę, z której i tak go wyrzucają, nie ma za co opłacić rachunków. Na domiar złego w jego salonie umiera jego stary znajomy, z którym nigdy się nie lubili. Sebastian w panice dzwoni do przyjaciela-policjanta, który obiecuje zająć się ciałem, a Sebastianowi każe zniknąć z miasta. Mężczyzna najpierw jedzie do Krakowa, potem zaś, nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić, dostaje od nieznajomego na ulicy ulotkę. "Wstąp do Hotelu dla Samobójców. Najkorzystniejsze ceny, fachowa pomoc, miła obsługa. Gwarancja sukcesu. W prezencie Poradnik samobójcy – gratis! Autokar do kurortu odjeżdża codziennie o godzinie 00:00 z dworca autobusowego, stanowisko numer 6. Z ulotką przejazd gratis! Nie zwlekaj – zabij się!" Nasz bohater postanawia znaleźć miejsce odjazdu tajemniczego autobusu - w końcu, jak sam twierdzi: jego życie i tak jest nic nie warte.

Swoją drogą - to opowiadanie jak dla mnie jest wybitne. Gorąco polecam je wszystkim tym, którzy mają, bądź mieli takie same mroczne myśli jak nasz główny bohater. Z doświadczenia wiem, że to opowiadanie pomaga inaczej spojrzeć na tą całą denną sytuację.

Jedziemy dalej.

Kolejnymi opowiadaniami są:
"F."
"Pan F. i cena zmiany"
"Simulacra"

Jednak nie będę Wam o nich wszystkich pisać - to po prostu trzeba przeczytać.



Jednak chciałabym pokazać Wam jak genialne są to opowiadania -

Oto "Hotel dla samobójców".



Kliknij tu. To jest piękne.

Całą książkę można za darmo pobrać w formacie PDF na stronie wydawcy (Wydajemy.pl), więc proszę bardzo - tu możecie pobrać - pobierz książkę.

To jak? Mamy sobotę, a teraz mamy również co poczytać! Miłej lektury - Zuzu.

niedziela, 13 września 2015

Opowiadanie sobowtórów - "Anneline"

Cześć, dzisiaj kolejne opowiadanie. :D Tym razem moje ulubione, ponieważ pisane z moim ukochanym sobowtórem. Aktualnie piszemy opowiadanie -  dla nas będące trochę grą. Każda z nas dopisuje po kolei dalszą część owego opowiadania - są to od jednego zdania, po parę akapitów.

Na pewno znajdziecie tu dalszą część naszej wspólnej twórczości.
I jeszcze jedno. Chciałabym gorąco pozdrowić mojego kochanego sobowtóra. :) Emilka, czuj się pozdrowiona - uwielbiam Cię! xD


Anneline

Korytarz był ciemny i wilgotny. Nie widziałam nic. Czułam tylko wodę ściekającą na mnie z góry i karabin ciążący mi na ramieniu. Stojąc tak przy wejściu na WOGN, ogarniał mnie strach i gniew. Widząc teraz to, co zostało po stacji myślałam, że to był tylko koszmar. Jednak wchodząc już na stację, wątpliwości minęły. To nie był sen. To była bolesna prawda. Na stacji leżało jeszcze dziesiątki zwęglonych trupów, a po namiotach zostały tylko kupki popiołu. Poczułam cisnące się do oczu łzy. Już nie próbowałam ich powstrzymać.
Wiedziałam, że to na nic. Padłam na kolana i zaczęłam płakać jak dziecko, spazmatycznie chwytając powietrze. Nie miałam już po co żyć. Moja rodzinna stacja spłonęła. Wyciągnęłam z kieszeni nóż. Już chciałam zrobić ten ostatni ruch, gdy powstrzymał mnie od tego cichy, cieniutki głosik. “Nie rób tego”.
- Kim jesteś? - spytałam, odruchowo podnosząc karabin. Zacząłem szukać wzrokiem właściciela tego głosu.
- Nie strzelaj - przemówił błagalnie.
Chowając nóż, i trzymając karabin w pogotowiu, podążyłam głębiej na stację. Po drugiej stronie tego pobojowiska, stała pod ścianą drobna postać. Bałam się podejść bliżej - mogła być to Mbaya. Jeden z najgroźniejszych mutantów jakie spotkałam.
Stwór zdolny przemienić się w człowieka, bądź cokolwiek innego. To cholerstwo wykształciło nawet umiejętność naśladowania każdego dźwięku jaki usłyszą, więc bez problemu to właśnie on zdołałby teraz do mnie przemówić. Jednak nie miałam nic do stracenia. I tak chciałam się zabić. Podchodząc bliżej, drobna rozmazana postać zmieniła się w małą, chudą dziewczynkę. Mała była bardziej bledsza niż dzieciaki mieszkające na stacjach, miała kruczoczarne włosy sięgające ramion, duże zielone oczy i cienkie bladoróżowe usta. .
- Kim jesteś?- spytałam. Głos mi drżał, choć jeszcze kilka miesięcy temu nie bałam się niczego. Ironia losu! Nieustraszony stalker miał stracha przed małą dziewczynką! Gdyby tylko Aleksij to widział… chyba umarłby ze śmiechu! Niestety umarł już na co innego. Konkretnie na przebitą nabojem z Kałasznikowa czaszkę. Dał się zabić dosłownie na ostatniej prostej!
- Mam na imię Anneline. - odpowiedział mi cieniutki głosik.
- Co tutaj robisz? - spytałam.
- Czekam na mamę. Leży, o, tutaj - wskazała palcem na martwą kobietę leżącą nieopodal - Czekam aż moja mamusia się obudzi. - Bogowie… Wcielenie niewinności. Anneline zapewne nawet nie wie co to jest śmierć. Wiem, w tych czasach jest to nierealne, a jednak. Jednak po tej ziemi stąpa jeszcze mały anioł, nie zdający sobie sprawy, co to znaczy śmierć. Bardzo nie chciałam niszczyć tej niewinności. Chciałaby, by pozostała nieświadoma. Ale to oznaczałoby dla niej niechybną śmierć. Nie mogła przecież czekać na matkę w nieskończoność!
- Anneline… - zaczęłam niepewnie, patrząc w te ogromne, szmaragdowe oczy, z których bił niespotykany wręcz spokój. Tak bardzo nie chciałam go mącić! Jednak musiałam się do tego zmusić. Ale, gdy zaczynałam, wpadłem na inny pomysł. Mogłabym jej powiedzieć, że musimy iść na inną stację, że jej matka do nas dojdzie. Ale - czy nie lepiej jest być znienawidzonym za to, kim się jest, niż być kochanym za to kim się nie jest? Mogłabym ją teraz okłamać. Jednak wolę być tym znienawidzonym.
- Mała… Choć tu koło mnie. Usiądź. Słuchaj… Każdy z nas, chodząc po tych tunelach, bądź siedząc na stacjach zamyka oczy, zasypia, i już nie można go obudzić. Nie da się. Cokolwiek byś nie zrobiła - dalej będą spali. Taki wieczny sen nazywa się śmiercią. Po twoją mamę właśnie przyszła śmierć. I ona tutaj cały czas czeka. Czeka na odpowiedni moment, żeby ciebie też zabrać. - Cholera! Tłumaczę małej niewinnej dziewczynce, że jej matka nie żyje. Jestem potworem… Przynajmniej tak się teraz czuję.
- Mnie? - spytała, nadal zachowując spokój.
Mała byłaby świetnym stalkerem - pomyślałam mimo woli. Ten spokój i niezachwiana pewność siebie dziewczynki jednoznacznie za tym przemawiały.
- Właśnie ciebie, aniołku - nie zdziwiła się, gdy ją tak nazwałam.
- Mama tak na mnie zawsze mówi - powiedziała.
- Twoja mama nie żyje - powtórzyłam dobitnie. - Ale ty musisz żyć!
- Ale dlaczego muszę? - spytała z pewną dozą przekory.
Nie miałam pojęcia, co mam jej odpowiedzieć. Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Po prostu patrząc na nią od razu pomyślałam, że to dziecko musi przetrwać. Bez względu na wszystko. W tamtej chwili gotów byłam oddać za nią życie. Nie mam pojęcia dlaczego - po prostu byłam na to gotowa. Mała miała coś w sobie, przyciągała innych do siebie. Nie wiem czy to tymi wielkimi pełnymi spokoju i zaufania oczyma, czy nieskazitelną niewinnością…
Usiadłam koło Anneline, z przekonaniem, że to będzie jedna z tych dłuższych rozmów.
- Moja mamusia się obudzi, zobaczysz! Poczekajmy. - powiedziała.
- Nie możemy. Trzeba uciekać, bo śmierć po nas przyjdzie.
- A jak ona wygląda? Z której jest stacji ta Śmierć? Może się ze mną pobawi? Dawno się z nikim nie bawiłam. - W tej chwili mnie zamurowało. Ten mały anioł na prawdę nie był niczego świadomy.
- Śmierć jest niewidzialna. Nikt nie wie, skąd przybyła - zaczęłam, nie bardzo wiedząc co dalej powiedzieć. - Lepiej z nią nie igrać. Twoja mama już się nie obudzi. Śmierć ją zabrała. Posłuchaj mnie uważnie. Widzisz mnie, stację, tych ludzi… - wskazałem stosy martwych ciał. Dziewczynka pokiwała głową. - Twoja mama, podobnie jak oni wszyscy już niczego nie widzi. Słyszysz mój głos, prawda? - Annaline ponownie skinęła głową. - Oni już nie słyszą. Gdybym nadepnęła ci na stopę, poczułabyś ból. Oni już niczego nie czują.
Mówiąc to, demonstracyjnie nadepnęłam podeszwą ciężkiego buta na dłoń jednego z martwych ludzi. Usłyszałam trzask łamanych kości. Annaline patrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Wstań Anneline. Pokażę ci coś. - mówiąc to, sama stanęłam na równe nogi.
- Co takiego? - Spytała z zaciekawieniem, patrząc tymi swoimi wielkimi oczyma prosto w moje. Miałam wrażenie, jakby przeglądała mi duszę.
- Zobaczysz. Ale musimy szybko wstawać, i iść, bo się spóźnimy. - Musiałam cokolwiek wymyślić, by uciec jak najdalej od tej przeklętej stacji, którą zamieszkuje już jedynie śmierć.
- No, zbieraj się. Chodź, pomogę ci wstać.
- Nie trzeba. Dam sobie radę. - Uważnie przyglądając się jej ruchom, zauważyłam, że ogranicza ruchy lewej ręki.
- Jesteś cała? Nic cię nie boli? - Spytałam, pokazując na lewą rękę.
- Nic mi nie jest, trochę sobie tylko rączkę obiłam, jak spadł z góry gruz. Siedziałam sobie z mamą, o tu…  - wskazała miejsce koło jej martwej matki - Jak jeszcze ludzie chodzili, a namioty całe były... Później coś huknęło. Nic nie słyszałam, i nic nie widziałam. Ale później, jak odzyskałam wzrok, to mamusia już spała. Nie wiem jak w takim hałasie można zasnąć, ale spała. - Biedna. Nic innego nie przychodzi mi do głowy...
- Okej, mała, zbieraj się, bo się spóźnimy.
- Ale wrócimy? Bo mamusia będzie smutna, jak nie będzie mnie długo…
- Tak… Wrócimy.

***


Mam nadzieję, że się spodobało, niedługo dalsza część. Miłej reszty dnia! :)

wtorek, 8 września 2015

Post-apo "Z"

Człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie...


O czym dzisiaj?


Z Nation. Zombie apokalipsa dała o sobie znać. Są trzy lata po wybuchu epidemii Z. Naukowcy starają się znaleźć szczepionkę na śmiertelnego wirusa. Przymusowo zgłoszony do eksperymentu nad szczepionką Murphy, jako jedyny przeżył ugryzienie zombie (i to nie jednokrotne). Teraz razem z grupą nieznajomych z początku ludzi, wyrusza z Nowego Jorku, do Kalifornii gdzie znajduje się ostatnie aktywne laboratorium wirusowe, w którym dzięki krwi Murphy'ego można będzie wyprodukować szczepionkę. W czasie podróży główny bohater odkrywa nowe umiejętności związane z wcześniejszymi pogryzieniami przez zombie. Oczywiście nie brakuje czarnego humoru, akcji, napięcia, i ciekawych pomysłów.


To jak, oglądamy?
















No, nadrabiać, nadrabiać, bo w piątek premierę światową ma kolejny sezon. :D





Produkcja: Stany zjednoczone

Gatunek: obyczajowy, sci-fi, (wszędzie podają również: ) horror

Twórcy: Karl Schaefer

Główne role: 
-Harold Perrineau
-Tom Everett Scott
-DJ Qualls
-Michael Welch
-Kellita Smith
-Anastasia Baranova
-Russell Hodgkinson
-Keith Allen

Produkcja: The Asylum

piątek, 4 września 2015

Filozoficzna otchłań

Ostatnio często z Maćkiem poruszałam filozoficzne tematy. Uwielbiamy filozoficzne rozkminy, więc razem z Maciejem i Agą przeprowadziliśmy ankietę z dwoma pytaniami. Dostaliśmy mnóstwo odpowiedzi, ludzi z różnymi poglądami, wierzeniami i w różnym wieku.  Odpowiedzi udzielili nam również znane postacie takie jak Michał Gołkowski, Robert Szmidt, Bartek Biedrzycki czy Rafał Górecki.


No, no przejdźmy do pierwszego pytania i udzielonych do niego odpowiedzi.
(Odpowiedzi na drugie pytanie powinny się ukazać w najbliższym czasie. ;) )



Co to jest życie?

Mnie samemu wymyka się definicja zarówno z biologicznego jak i filozoficznego punktu widzenia." - Bartek Biedrzycki

"Życie to ta część większej całości, jaką dane nam jest fragmentarycznie poznawać." - Michał Gołkowski

„Wysoko uorganizowana forma materii, która czuje, myśli i - żeby zacytować Kurta Vonneguta Jr. - czasem też marudzi.” - Robert J. Szmidt

"Dla mnie życie to chwila, którą chcę wykorzystać w stu procentach. Według mnie życie nie ma żadnego głębszego sensu, dlatego warto zrobić je jak najprzyjemniejszym."Rafał Górecki

„Możliwe ze dla jednych dar a dla innych przekleństwo.
Możliwe tez ze to pierwszy etap dla duszy.” 



„życie to ciągle podejmowanie decyzji, dążenie do celów i spełnianie się w swoim fachu”




„Zycie to ciągła walka  o coś i co róż  pokazanie ze jest się człowiekiem a  nie  postacią X”





„życie to nieustane pasmo cierpień i prowadzi człowieka do nieuchronnej zguby”



„Wszystkim i niczym”

„Życie to coś, co jest nam dane. Inni mówią że przez rodziców, inni że przez Boga (#yolo) Od nas w większości zależy jak się potoczy, czy też jak się zakończy. Sami jesteśmy kowalami tego, czy będzie ono szczęśliwe, czy godne pożałowania....Dlatego żyjmy jak najlepiej ^=^.”

„życie powstało z powszechnego rozpierdolu panującego x lat temu na ziemi”

„Życie jest wtedy,  kiedy masz kogo kochać, kiedy masz też przyjaciół i rodzinę, kiedy nie musisz się martwić, że nie masz co jeść i kiedy nie jesteś przykuty do łóżka w szpitalu. Żyjesz też jeżeli potrafisz się bawić, masz obowiązki ( ale nie za dużo ), cieszysz się z małych rzeczy... no i oczywiście jeżeli pracujesz ( ale też nie za dużo )”

„Pokonywanie trudności i dążenie do wybranego celu”


„Życie to początek naszej drogi do śmierci.
To czysta kartka (tzw. tabula rasa), którą zapełniamy doświadczeniami.


Życie jest zbiorem szczęść i nieszczęść.”



 „"widzisz życie to ja i Ty,

ten ptak, to drzewo i kwiat"”

„To cecha układów zdolnych do samoorganizacji opartej na przemianach materii pobranej ze środowiska, będących jednocześnie strukturami zdolnymi do replikacji i poddającymi się selekcji ze względu na mutacje swych replikatorów i dziedziczność tych mutacji.”

„Ja osobiście uważam, że życie to próba, którą powinno się zdać bez względu na problemy.”

"Wielka impra. Tylko kończy się zgonem"

"Moim zdaniem każdy patrzy na świat własny życiem które każdego dnia układa się inaczej ,nie zawsze po naszej myśli."

"Życie to droga od początku do końca naszej egzystencji. Wyznaczanie celów i dążenie do ich osiągnięcia."

"Życie jest to dążenie do swojego życiowego celu"

"Życie to dar od Haszem"

"życie to wszystko co nas otacza"

"Życie to jest taka sinusoida radości, ale jednocześnie chyba funkcja szczęścia stale rosnąca"

"Zycie to jest wtedy kiedy bije serce i oddychamy"

"życie to jedzenie i tycie"

"Życie to fluktuacja związków chemicznych"

"Życie to czas w którym zdobywamy doświadczenia, które przekazujemy przed śmiercią młodszym by oni mogli je przekazać kolejnym"

"Życie to chwile radosnej euforii przeplatanej cierpieniem"

"Życie to z biologicznego punktu widzenia zbiór różnych procesów dających nam możliwość funkcjonować, ale też dla mnie całym życiem jest ukochana osoba."

"Życie to cykl nieokreślonych zdarzeń i wyzwań z którymi musimy się zmagać by jako tako funkcjonować na tym paskudnym świecie"

" Życie to życie i każde inne tak jak każdy człek "

"życie to nie heblowana deska, gołą dupą po niej nie przejedziesz"

"Życie to okres w którym nie jest się martwym"

"Życie... Jedno słowo, wiele znaczeń. Życie jest jak algorytm - powtarza się ciągle to samo. Wstajesz, idziesz do pracy,
odbierasz dzieci ze szkoły i idziesz spać. Monotonia każdego dnia. Dlatego każdy z nas ma pasje, by coś wpleść między te
"szczebelki" którymi są nasze codzienne dni. Życie jest darem, jedynym, cudownym i niezastąpionym, najpiękniejszym, co istnieje - człowiek. Chociaż wszystko, co ma w sobie
życie, jest piękne. Spójrz za okno. Widzisz sąsiada, którego nienawidzisz, bo jego pies robi Ci na trawę - on jest piękny, bo ma w sobie życie. Chociaż zdaje
się być aspołeczny, wcale taki nie jest. Ty też jesteś piękny i mądry, bo masz w sobie życie. Wyobraź sobie, że ktoś bliski Tobie umiera. Nie tylko on
traci życie, ale i Ty tracisz cząstkę swojego. Bo coś was łączyło. Podsumowując, życie każdy ma swoje - nie zaglądaj nikomu do jego świata, bo z czasem
Twoje życie przestanie istnieć, choć żyjesz."

"Pierwszy wniosek to taki że praktycznie nie zdarzają się dokładnie te same definicje"

"Dużo ludzi jako "życie" odbiera zdolność odczuwania emocji i "uczuć wyższych""

"Swoją "dolę" ma też wyznanie religijne danej osoby
Moje są podobne
Zaciera się stereotyp społeczeństwa masowego. Na to samo pytanie uzyskaliśmy x różniących się od siebie odpowiedzi. To pięknie pokazuje jak złożoną i indywidualną myślowo istotą jest człowiek
Odpowiedzi był różne. Dłuższe, krótsze. Ale nawet z tych najkrótszych czy z pozoru głupich da się wyłapać głębszy sens"

"Zestawiając je wszystkie, tak naprawdę uzupełniamy siebie i możliwe, że skorygujemy choćby minimalnie światopogląd, bowiem z każdej odpowiedzi da się wyciągnąć coś "dla siebie""

""Życie to banda włóczących się razem komórek, mających wspólny cel" Joe Haldeman, "Wieczna wojna".

Póki co, to najlepsza odpowiedź, jaką znam

Wnioski?


- Pierwszy wniosek to taki że praktycznie nie zdarzają się dokładnie te same definicje
- Dużo ludzi jako "życie" odbiera zdolność odczuwania emocji i "uczuć wyższych"
- Swoją "dolę" ma też wyznanie religijne danej osoby
- Zaciera się stereotyp społeczeństwa masowego. Na to samo pytanie uzyskaliśmy x różniących się od siebie odpowiedzi. To pięknie pokazuje jak złożoną i indywidualną myślowo istotą jest człowiek
- Odpowiedzi był różne. Dłuższe, krótsze. Ale nawet z tych najkrótszych czy z pozoru głupich da się wyłapać głębszy sens
Zestawiając je wszystkie, tak naprawdę uzupełniamy siebie i możliwe, że skorygujemy choćby minimalnie światopogląd, bowiem z każdej odpowiedzi da się wyciągnąć coś "dla siebie"
Żadnej z odpowiedzi nie oceniamy indywidualnie, żadna nie jest zła. Bo na takie pytanie źle się odpowiedzieć nie da. Całość podsumować można tak, że człowiek to cholernie ciekawe stworzonko.